W święta Bożego Narodzenia, nocą z 24 na 25 grudnia, zniszczona została fasada warszawskiego kościoła Świętego Krzyża przy Krakowskim Przedmieściu. Krwistoczerwone napisy głosiły: "Świeckie państwo" i "Tu będzie techno!".
Policja ruszyła na poszukiwania wandala, który pomazał kościelne mury. Sprawca został zatrzymany 31 grudnia. Jak przekazała w niedzielę Aleksandra Skrzyniarz, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Warszawie, w toku czynności procesowych podejrzanemu przedstawiony został zarzut uszkodzenia zabytku. Przestępstwo jest zagrożone karą pozbawienia wolności do lat 8.
- Z uwagi na konieczność zabezpieczenia prawidłowego toku postępowania, jak również istniejącą obawę bezprawnego utrudniania postępowania karnego (obawa matactwa procesowego) oraz grożącą podejrzanemu surową karę prokurator skierował do sądu wniosek o zastosowanie najsurowszego środka zapobiegawczego - zaznaczyła Skrzyniarz.
Sąd podzielił argumentację przedstawioną przez prokuratora. Mężczyzna podejrzany o zniszczenie fasady kościoła najbliższe trzy miesiące spędzi w areszcie.
Stołeczny konserwator zabytków Michał Krasucki nie kryje swojego oburzenia decyzją sądu. "Za każdym razem liczę na to, że winni – po procesie, a potem w drodze wyroku sądowego - odpowiedzą za swoje czyny. Że rozważona zostanie nie tylko skala zniszczeń, ale też szkodliwość społeczna ich działań. I doceniam sytuacje, gdy policja, albo prokuratura faktycznie podejmują czynności. Ale 3 miesiące aresztu?! Serio?! Bez procesu i wyroku?!" - napisał na Facebooku.
"Zrozumiałbym takie postępowanie prokuratury i postanowienie sądu, gdyby podobną konsekwencję wykazywali w pozostałych przypadkach. Gdyby wszystkich traktowali równo. Ale nie traktują…" - dodał i przypomniał nie tak dawna sprawę zniszczonych ponad 100 kamiennych tablic Tchorka.