Gwałtowne burze, które w ostatnim czasie dają się we znaki Warszawiakom, są niezwykle groźne. Nie chodzi tu tylko o pozalewane ulice, podtopione gospodarstwa domowe czy połamane drzewa. Wyładowania atmosferyczne mogą być tragiczne w skutkach. Uderzenie pioruna może nawet zabić!
ZOBACZ TEŻ: Bezpłatne atrakcje w Warszawie. Gdzie wybrać się na weekend 17-18 lipca?
30-letni mieszkaniec Ursusa miał ogromne szczęście, że przeżył piątkową burzę, która przeszła rano nad Warszawą. Mężczyzna na swoje nieszczęście znalazł się w nieodpowiednim miejscu o nieodpowiedniej porze.
Jego wstrząsającą historię opisali stołeczni strażnicy miejscy. Około godziny 9:30 na ul. Balickiej do mundurowych kontrolujących okolicę podszedł roztrzęsiony mężczyzna, który próbował coś powiedzieć, ale nie potrafił poprawnie wyartykułować nawet słowa.
Jego zachowanie zaniepokoiło strażników. Widać było, że mężczyzna pilnie potrzebuje pomocy. Zdenerwowany 30-latek dopiero po dłuższej chwili zaczął dochodzić do siebie. Wtedy wyjaśnił funkcjonariuszom, co go spotkało. Jego historia jeży włosy na głowie.
Mężczyzna przechodził akurat w okolicy ronda, gdy usłyszał huk. To piorun uderzył w pobliżu, a on sam poczuł gwałtowne porażenie jego energią!
Polecany artykuł:
Funkcjonariusze natychmiast wezwali pogotowie ratunkowe i zaopiekowali się 30-latkiem. Na szczęście mężczyzna wyszedł z tej przerażającej przygody niemal bez szwanku. - Kilkanaście minut później został zbadany przez ratowników, którzy orzekli, że jego stan nie zagraża życiu. Miał naprawdę dużo szczęścia - przekazała Straż Miejska.