Schronisko na Paluchu pęka w szwach. Codziennie trafiają do niego kolejne zagubione, porzucone lub brutalnie potraktowane zwierzęta. Pozamykane w małych klatkach psiaki tęsknym wzrokiem patrzą na każdego przechodzącego obok człowieka. Wszystkie chcą trafić do nowego, ciepłego domu, w którym znów zaczną radośnie merdać ogonkiem.
Dlatego w ten weekend warto wybrać się na Paluch. Między godz. 12 a 16 drzwi będą otwarte dla wszystkich, którzy chcą przygarnąć biednego zwierzaka, i w ten sposób zyskać wspaniałego, oddanego przyjaciela lub pupila dla dzieci.
Na nowy dom czeka między innymi trzymiesięczny szczeniaczek Stanley. Jego historia mrozi krew w żyłach. Psina została wyrzucona na śmietnik w worku wraz z innymi maluchami. Tylko on przeżył i trafił do schroniska. Jest słodki, a w jego małych ślepkach wciąż tli się nadzieja.
Nowego pana wygląda też Józio, który do schroniska... przyjechał samochodem. Kilka miesięcy temu pod schronisko podjechało auto. Nagle otworzyły się drzwi. Ze środka wyskoczył mały piesek. Był to Józio.
Jurek do schroniska trafił drugi raz. Został adoptowany, a po tygodniu znaleźli go na ulicy strażnicy miejscy. Jurek ma około 8 lat i ma nadzieję na lepszy los.
Natomiast Morengo ma 6 lat i wymaga świadomego właściciela. Bo niestety ma padaczkę. Poprzedni właściciel właśnie z powodu choroby go oddał. Biedny zwierzak nie ma też tylnej łapy. Odgryzł mu ją inny pies.
A Stefan to ulubieniec personelu. Bardzo boi się burzy i wielokrotnie uciekał ze swojej klatki. Ze względu na ten strach teraz mieszka w biurze. Kocha piłkę i będzie doskonałym kompanem do zabawy dla dzieci.
Ten, kto chce przygarnąć zwierzaka, musi być dorosły. Przed wydaniem każdy piesek zostanie zbadany przez lekarza. Nowy właściciel dostanie książeczkę zdrowia zwierzaka i dowie się, jak się nim zajmować.