Urzędnicy co rusz chwalą się, że ustawiają na ulicach nowe biletomaty. Pasażerowie mogą w nich kupić bilety i doładować kartę miejską. Dla wielu z nich to duże ułatwienie, zwłaszcza jeżeli w pobliżu nie ma kiosku. Niestety, to, że urządzeń ciągle przybywa, wcale nie oznacza, że podróżni mają łatwiejszy dostęp do kartoników. Dlaczego? Bo wiele maszyn po prostu nie działa. Tak jest chociażby w Starej Miłosnej.
Tam przy przystanku autobusowym na skrzyżowaniu Traktu Brzeskiego i 1. Pułku Praskiego na przełomie maja i czerwca ustawiono biletomat. Do tej pory jednak nie został on włączony. - Czekamy na pozwolenie od dostarczyciela prądu - tłumaczy Mariusz Przybylski, rzecznik Mennicy Polskiej, która odpowiada za urządzenie. Pasażerowie nie mogą tego zrozumieć.
- To jedyny punkt, w którym można kupić bilet w obrębie kilometra. Dlatego dla nas to spore utrudnienie - denerwuje się Klaudia Stępień (36 l.). Ale to jeszcze nie wszystko! Jak się okazuje, takich bezużytecznych maszyn jest w Warszawie dużo więcej.
Tylko w okolicach Dworca Centralnego stoją dwie. Nie wspominając już o niedziałających biletomatach na skrzyżowaniu Warszawskiej i Śmigielskiej, placu Zawiszy, przy zbiegu ulic Hanki Ordonówny ze Światowida czy Puławskiej z Woronicza.