Rodzina ślicznej Agaty J. do wczoraj żyła nadzieją, że dziewczyna wróci do domu cała i zdrowa. Jej rodzice, brat i przyjaciele razem z policją przez ponad dwa tygodnie szukali zaginionej. W niedzielę po południu na ciało Agaty natknął się wędkarz. Zwłoki unosiły się w Wiśle przy brzegu tuż obok mostu Śląsko-Dąbrowskiego. Wczoraj rano tożsamość dziewczyny potwierdziła jej matka. Nie miała wątpliwości, że to jej ukochana córka. Kobieta jest w szoku i nie jest w stanie rozmawiać.
Sprawdzą, czy ktoś przyczynił się do śmierci Agaty
Przyczyna śmierci Agaty na razie nie jest znana. Policja nie wyklucza, że mogła popełnić samobójstwo. Śledczy sprawdzają też, czy ktoś przyczynił się do jej śmierci. - Musimy przeprowadzić sekcję zwłok. Ona wyjaśni, dlaczego dziewczyna zginęła - tłumaczy sierż. sztab. Marta Sulowska z Komendy Rejonowej Policji na Pradze-Północ.
Przeczytaj też: Warszawa: Przerażające znalezisko w rzece! Dziewczyna wyłowiona z Wisły
Agata po raz ostatni była widziana w nocy z 20 na 21 marca. Wyszła od koleżanki z mieszkania przy ul. Majdańskiej. Dziewczyny się pokłóciły. Agata tłumaczyła, że musi się jeszcze z kimś spotkać, ale nie chciała powiedzieć z kim. Kilka dni później jej portfel i klucze odnalazły się w Legionowie. Znalazł je w skrzynce pracownik poczty. Odnalezione przedmioty zwrócił bratu zaginionej Agaty.
Policja skierowała wczoraj wniosek o wszczęcie śledztwa do prokuratury na Pradze-Północ. I to ona teraz zajmie się sprawą.