Piekło rozpętało się po północy. Nagle na klatce pojawiło się pełno dymu, a z okien zaczęły buchać płomienie. Szalejący żywioł błyskawicznie się rozprzestrzeniał. Mieszkanie zmieniło się w śmiertelną pułapkę. W jego środku były trzy osoby - dwóch mężczyzn i kobieta. Płomienie odcięły wszystkim drogę ucieczki.
- Przyjęliśmy zgłoszenie o pożarze o godzinie 0.35. Na miejsce przyjechały trzy zastępy straży pożarnej - tłumaczy mł. kpt. Grzegorz Mszyca z biura prasowego stołecznej straży pożarnej. - Kobieta wyskoczyła z okna przed naszym przyjazdem, natomiast po wejściu do mieszkania zastaliśmy leżącego mężczyznę, którego przekazaliśmy ratownikom medycznym. Niestety, mimo reanimacji zmarł, a kobieta z obrażeniami nóg trafiła do szpitala - opowiada kpt. Grzegorz Mszyca
Trzeciego z lokatorów strażacy zdążyli ewakuować. Na razie nie wiadomo, co było przyczyną pożaru. Świadkowie twierdzą, że w mieszkaniu odbywała się impreza.