Warszawa, pożar przy Hynka: Mogliśmy wylecieć w powietrze!

2010-04-10 3:00

Tragedia była o włos! Przerażeni ludzie w panice uciekali z swojego domu, a w budynku obok szalały płomienie. Tylko cudem pożar pustostanu przy ul. Hynka nie przeniósł się na blok, w którym mieszka kilka rodzin. – Udało nam się opanować ogień w ostatniej chwili – nie ukrywają strażacy.

– Usłyszałam potworny huk, jakby wybuch. Kiedy wyjrzałam przez okno, zobaczyłam, że z pustego budynku kilka metrów od naszego domu buchają płomienie. Natychmiast rzuciłam się do ucieczki, tak jak stałam. Obok jest warsztat samochodowy wypełniony butlami z gazem i łatwopalnymi lakierami.Mogliśmy wszyscy wylecieć w powietrze! – opowiada zszokowana Ewa Ryznar (36 l.), mieszkanka bloku przy ul. Hynka.

Patrz też: Wawer: Urzędnicy kazali nam mieszkać w ruinie

Wszystko zaczęło się tuż po godz. 17. W pustostanie tuż przy skrzyżowaniu ul. Hynka i al. Krakowskiej pojawił się ogień. Budynek z jednej strony przylega do wypełnionego łatwopalnymi materiałami garażu samochodowego, z drugiej kilka metrów dzieli go od bloku zamieszkanego przez kilka rodzin. Kiedy tylko pojawiły się płomienie, przerażeni mieszkańcy wybiegali na zewnątrz. Rozszalałe płomienie sięgały kilkanastu metrów w górę i bardzo szybko się rozprzestrzeniały.

Całe szczęście, że na miejscu błyskawicznie pojawili się strażacy. Kiedy zobaczyli, jak zła jest sytuacja, natychmiast zaczęli polewać okoliczne budynki wodą, żeby nie dopuścić do rozprzestrzenienia się ognia. Jednocześnie wyprowadzali mieszkańców zagrożonego bloku. W tym samym czasie załogi 6 wozów gasiły buchające pod niebo płomienie. – Temperatura była tak wysoka, że z odległości 7 metrów zapaliło się drzewo stojące tuż przy ewakuowanym budynku – opowiada jeden ze strażaków.

Ogień udało się opanować w ostatniej chwili. Strażacy zdążyli zwalczyć płomienie, zanim zajął się warsztat samochodowy. Gdyby on się zapalił, akcja gaśnicza stałaby się bardzo trudna i niebezpieczna.
– Nie wiedzieliśmy, co mamy robić! Czy uciekać z domu, czy ratować dobytek? Strażacy cały czas krzyczeli, żeby jak najszybciej opuścić zagrożony budynek. To prawdziwy cud, ten potworny pożar udało się opanować – opowiadają z niedowierzaniem

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki