Rozkopane wylotówki, zamknięte ulice, gigantyczne zatory i brak autostrad to nie koniec świata. Przynajmniej nie dla Hanny Gronkiewicz-Waltz, która wczoraj na antenie TVN24 zbagatelizowała problemy tysięcy kierowców, sugerując, że powinni przesiąść się do samolotów. - Niedobrze się stało, że dróg nie będzie, ale dojedziemy na EURO samolotami. Oczywiście lepiej byłoby, żeby były, ale pamiętajmy, że są w budowie i po EURO będą - odpowiedziała beztrosko pani prezydent pytana o stan przygotowań do mistrzostw i opóźnienia w budowie dróg Na pytanie, czy stolicę czeka komunikacyjny paraliż, odpowiedziała z uśmiechem: - Paraliżu nie będzie. Ale głowy nie dam, bo mam tylko jedną.
Kierowcom jednak nie jest do śmiechu. W czerwcu, gdy wystartuje EURO 2012, nieprzejezdne będzie bowiem pół Warszawy. Zamknięte będą ulica Marszałkowska, Świętokrzyska, Prosta, most Śląsko-Dąbrowski. Dodatkowe utrudnienia pojawią się też w dni meczowe. Zamykane będą wtedy Al. Jerozolimskie od ul. Emilii Plater do ronda Waszyngtona, Wybrzeże Szczecińskie i Wał Miedzeszyński od Trasy Świętokrzyskiej do Al. Stanów Zjednoczonych, al. Zieleniecka, a na Żwirki i Wigury oraz Raszyńskiej autobusy zabiorą kierowcom jeden pas. Do tego dorzucić trzeba będzie jeszcze rozkopane drogi dojazdowe. Drogowcy nie wyrobią się pewnie z autostradą A2 ani z trasami S79 i S2 na odcinku od węzła Lotnisko do ul. Puławskiej.
- Pani prezydent bardzo frywolnie podchodzi do tematu EURO i to mnie martwi, bo według mnie Warszawa nie jest dobrze przygotowana - mówi Maciej Wąsik (43 l.), szef klubu PiS w radzie miasta i idąc tropem logiki pani prezydent, zwraca uwagę na fatalne połączenie lotniska z miastem. - Z tego, co wiemy, tego kolejowego raczej nie będzie, więc podziwiam dobre samopoczucie pani prezydent w tej kwestii - kwituje ostro.