Wiadukt na Marsa w stronę Rembertowa został naprędce otwarty przed referendum w sprawie odwołania prezydent Hanny Gronkiewicz-Waltz (62 l.). Drogowcy dysponowali ekspertyzami, które pozwalały puścić tam ruch przed końcem inwestycji, bo stara przeprawa była w fatalnym stanie technicznym. Udało się uniknąć kar, bo miejski Ratusz obronił wojewoda mazowiecki Jacek Kozłowski (57 l.). I choć kierowcy chwalą sobie nową przeprawę, to powodów do radości nie mają już piesi i rowerzyści. Wciąż nie mogą tamtędy swobodnie chodzić. Chodnik ogrodzony jest barierką. Za siatką są również zejścia z przystanków autobusowych.
- To jest jakiś absurd, że od tak dawna piesi muszą chodzić naokoło - mówi Adam Weleszyński (29 l.), który w okolicy pracuje.
Sprawdź też: Warszawa. Kary dla drogowców za paraliż Wisłostrady
Co na to drogowcy? - Znamy sytuację. Niestety nie możemy otworzyć tego przejścia, bo nie są gotowe ekrany akustyczne - mówi Małgorzata Gajewska (46 l.), rzeczniczka Zarządu Miejskich Inwestycji Drogowych. Co ma jedno do drugiego? - Inwestycja musi być odebrana jako całość przez nadzór budowlany. Żeby została oddana do użytku, muszą być gotowe i ekrany akustyczne, tak jak zostało zaplanowane w projekcie. Bo ruch samochodowy został puszczony warunkowo - dodaje.
Budowa ekranów akustycznych została zaskarżona przez przedsiębiorców, którzy boją się o swoje miejsca pracy. Bariery zasłoniłyby ich firmy. - Naczelny Sąd Administracyjny przyznał nam rację, a sprawa trafi do powtórnego rozpatrzenia do wojewódzkiego sądu administracyjnego. Prawdopodobnie we wrześniu - mówi Konrad Kukułka (37 l.), jeden z przedsiębiorców. Zatem do tej pory na Marsa wciąż będzie królowała prowizorka.
ZAPISZ SIĘ: Codzienne wiadomości Super Expressu na e-mail