Emeryci pomagają sami
Koło numer 6 Polskiego Związku Emerytów i Rencistów co roku rozwozi 200 ton żywności po terenie Targówka. Pan Jerzy Pecura (72 l.), przewodniczący koła, jeździ swoim renaultem aż do banku żywności w Michałowicach i potem prosto z auta rozdaje najuboższym mieszkańcom dzielnicy jedzenie według przydziału.
- Muszę wydawać na to własne pieniądze - żali się społecznik. Swoją osobówką wielokrotnie kursuje z Michałowic na Targówek, a to kosztuje. - Zwróciliśmy się o pomoc do OPS-u, ale tam nie chciano nas słuchać - mówi. - Urzędnicy raz jedyny pomogli w drobnym transporcie herbatników - mówi z kolei Remigiusz Sikora, przewodniczący emerytów na Zaciszu. Innym razem odmówiono im, bo samochód służbowy był akurat w naprawie.
Patrz też: Warszawa: Komornicy ścigają burmistrza Ursynowa Piotra Guziała
Urzędnicy zgodnie milczą
W tym czasie pani dyrektor Alicja Witoszyńska korzysta ze służbowego daewoo nubira kombi. Kierowca ośrodka niczym jej prywatny szofer przywozi ją do pracy, a po południu zawozi do domu.
Urzędnicy niechętnie komentują sprawę i przez kilka dni zwodzili reporterów "Super Expressu". - Jeżeli emeryci będą chcieli pomocy od dzielnicy, to my chętnie wypożyczymy im auto, aby mogli przewieźć żywność - deklaruje w końcu Rafał Lasota, rzecznik Targówka, i obiecuje, że w ratuszu przyjrzą się sprawie.
Emeryci pomagają
Koło Emerytów i Rencistów co roku wozi własnymi autami 200 ton żywności dla najuboższych. Na sam Targówek Mieszkaniowy przypada ok. 10-15 ton rocznie. Jeden transport to ok. 2 ton, które trudno upchać na jeden przejazd samochodem osobowym.