Zapisy do przedszkoli ruszyły 7 marca i będą trwać jeszcze blisko dwa tygodnie. W stołecznych przedszkolach jest blisko 40 tysięcy miejsc, z czego 26,4 tysiąca zajmą dzieci, które kontynuują naukę. Pozostałe 13 tysięcy miejsc zajmą dzieci w wieku od 3 do 5 lat. Jednak ze wstępnych wyliczeń Ratusza wynika, że samych trzylatków zgłosi się w tym roku aż 13,7 tysiąca. O ile dla pięciolatków miejsce na pewno się znajdzie, bo obowiązuje je roczny okres przygotowania do szkoły, to reszta rodziców dzieci w wieku 3 i 4 lat może mieć poważny problem. Dodatkowo przesunięcie obowiązku szkolnego o kolejny rok spowoduje, że jeszcze około 1300 miejsc w przedszkolach zajmą sześciolatki.
W najgorszej sytuacji są mieszkańcy Białołęki. Tam przewidziano przyjęcie tylko 130 trzylatków, a już teraz wiadomo, że jest kilka tysięcy chętnych. - Wzięliśmy udział w rekrutacji, ale boimy się, że zostaniemy odesłani z kwitkiem. Walka o miejsce jest niesamowita - mówi Grzegorz Czerwiński (30 l.), tata Natalki (3 l.). Czy powtórzy się sytuacja z ubiegłego roku i tysiące opiekunów zostaną na lodzie? Ratusz odkręca kota ogonem. - W ciągu ostatnich dwóch lat liczba miejsc w przedszkolach zwiększyła się o 2 tysiące. W ciągu najbliższych dwóch lat tylko dzięki budowie i modernizacji przedszkoli przybędzie ok. 1500 miejsc - informuje Katarzyna Pieńkowska z biura prasowego urzędu miasta. - Jest możliwość, że pula wolnych miejsc dla najmłodszych może się zwiększyć, ponieważ część pięciolatków się nie zgłosi - dodaje Pieńkowska.