Zespół Szkół nr 28 znalazł się na Żoliborzu dlatego, że - jak argumentowali urzędnicy - była to szkoła zbyt droga i miała problemy z naborem. Radni, którzy musieli zdecydować o wyprowadzce, słyszeli, że pustą szkołę przystosuje się na biura dla mokotowskich urzędników od oświaty.
Teraz uczniowie i nauczyciele z Żywnego 25 od początku września próbują opanować przeprowadzkowy bałagan, urządzając się przy ul. Zajączka. Sprzęty, krzesła, pudła z przyrządami i dokumentami ze starej szkoły wylądowały w nieczynnym basenie. Uczniowie mają mniej lekcji, brakuje wolnych sal. Niektórzy zabierają papiery i uciekają do innych szkół. Wczoraj na zajęciach dla czwartej klasy było tylko... dwóch uczniów. - Jest kiepsko! Mieliśmy tylko trzy pełnowartościowe lekcje, podczas gdy równoległa klasa ma w planie 12 zajęć. Nasza przeprowadzka była kompletnie nieprzygotowana - skarży się Kamil Pietruczuk z klasy 4c (20 l.) Z przenosin bliźniaczego technikum nie są zadowoleni także uczniowie ze szkoły przy Zajączka. Powody są dwa - w szkole jest ciasno.
Czytaj też: Warszawa: Kradną pojemniki na śmieci
- To jest efekt braku wyobraźni urzędników i przykład na to, że burmistrz zupełnie nie panuje nad tym, co się w dzielnicy dzieje! Na przenosiny szkoły na Zajączka radni dali zgodę m.in. dlatego, że w tym budynku miała się znaleźć siedziba dla Dzielnicowego Biura Finansów Oświaty - mówi mokotowski radny PiS Radosław Sosnowski (42 l.). Ale to najwyraźniej było kłamstwo, bo urzędnikom przypadło do gustu eleganckie otoczenie centrum handlowego Panorama. Nieoficjalnie wiemy, że burmistrz rozważa przedłużenie umowy na kolejne trzy lata, z wyższym czynszem.
Dlatego teraz, robiąc dobrą minę do złej gry, wiceburmistrz Krzysztof Skolimowski (53 l.) wyznał radnym, że do budynku przy ul. Żywnego miałoby się za dwa lata, po remoncie, wprowadzić gimnazjum z ul. Twardej.