- Przebywanie w tych lokalach zagraża ich zdrowiu i życiu - argumentują urzędnicy. Mieszkańcy są zrozpaczeni, bo nie wiedzą, co robić i gdzie się podziać. - Zostaniemy bezdomni! - załamują ręce.
Wczoraj mieszkańcy dwóch lokali przy ul. Targowej dowiedzieli się, że muszą opuścić swoje mieszkania. - Oficjalne pismo z nadzoru budowlanego dostała tylko wspólnota. Do mnie nic nie dotarło - mówi Andrzej Szmigiera (60 l.), który mieszka w kamienicy od urodzenia. - Decyzja została podjęta po naszych kontrolach i ma rygor natychmiastowej wykonalności - mówi Andrzej Kłosowski (57 l.), powiatowy inspektor nadzoru budowlanego.
Mieszkańcy jednak swoich domów nie chcą opuścić. Ewa Goduń, przewodnicząca wspólnoty lokatorów, zapowiada odwołanie od decyzji. - Będziemy rozmawiać z urzędnikami w ratuszu pod koniec tygodnia. Nie mamy gdzie się podziać i nie będziemy szukać noclegów po hotelach, bo niby za co? - pyta pani Ewa. Mieszkańcy chcą jasnej deklaracji, kto pokryje koszty naprawy ich mieszkań i kto zapłaci za lokale zastępcze. Wcześniej Metro Warszawskie oficjalnie deklarowało, że domy przy ul. Targowej jeszcze przed budową II linii były zniszczone. Obecnie na budynku znajdują się czujniki, które mają informować inżynierów, kiedy kamienica jest pod wpływem drgań.