To mógł być warszawski hit na szalejące upały. Niestety, Jeziorko Czerniakowskie, ulubiony akwen warszawiaków, najpewniej znów nie będzie mogło być oficjalnie kąpieliskiem. I to mimo że 1 czerwca dostało zielone światło od sanepidu. Wszystko przez urzędników z dzielnicy Mokotów, którzy od ponad miesiąca nie są w stanie zorganizować publicznej plaży i zapewnić warszawiakom niezbędnej infrastruktury i ratowników.
Ratowników brak
W czym problem? Mokotowscy urzędnicy twierdzą, że nie ma chętnych na zabezpieczenie jeziorka. Dowodem mają być dwa nieudane przetargi na operatora kąpieliska, które przeprowadzono w czerwcu. - Do pierwszego przetargu zgłosiły się dwie firmy, jednak w ostatniej chwili się wycofały, tłumacząc, że nie mają wystarczającej liczby ratowników. Do kolejnego przetargu nikt się nie zgłosił - mówi Jacek Dzierżanowski, rzecznik dzielnicy Mokotów
Kolejne badania
Przetarg to niestety nie wszystko. Ostatnie badania wody z 1 czerwca są już nieważne. - W tym tygodniu planujemy kontrolę urzędową infrastruktury wokół jeziorka. Do wydania pozwolenia potrzebne byłyby jeszcze jednak aktualne i pozytywne wyniki badań - zaznacza Dariusz Rudaś, dyrektor Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Warszawie. Choć nie chce uprawiać czarnowidztwa, przypomina, że ponowne badania mogą nie być już tak dobre. - W takiej temperaturze w wodzie bardzo szybko rozwijają się rozmaite drobnoustroje - tłumaczy.
Warszawiacy, którzy lubią wypoczywać nad jeziorkiem, nie kryją złości. - W końcu możnaby się kąpać, a ratowników nie ma, więc po prostu strach wchodzić, szczegónie dzieci muszą uważać - mówi Katarzyna Sypek (18 l.), która przyszła nad jeziorko z siostrą Karoliną (22 l.) i kolegą Piotrkiem (21 l.). - Urzędnicy dali ciała - mówią zgodnie.
Nic dodać, nic ująć. Tym bardziej że najbliższe dni będą wyjątkowo upalne.