"Mam na imię Gustaw, jestem krokodylem nilowym, mój tatuś bardzo mnie kocha, ale stwierdził, że potrzebuję nowego domu" - przeczytali na kartce zdumieni pracownicy. W sobotę przed godz. 15 pod bramę ogrodu podjechał tajemniczy mężczyzna, który przekazał spory pakunek zaadresowany na warszawskie zoo.
- Odłożyliśmy go razem z innymi paczkami i mieliśmy rozpieczętować w poniedziałek, ale w niedzielę jeden z pracowników zobaczył, że paczka nagle zaczęła się ruszać - opowiada Mariusz Lech (28 l.), kierownik sekcji herpetarium. - W środku był wyziębiony i przestraszony Gustaw. Właściciel w liściku poprosił o zajęcie się nim. Krokodyl trafił do basenu do izolatki, ale ogród nie może go przyjąć. Dlatego szukamy mu domu - dodaje.
Zakaz posiadania drapieżnych zwierząt
Zoo dysponuje nagraniem z monitoringu, na którym widać twarz i numery rejestracyjne "darczyńcy". Sprawa została zgłoszona na policję. To jednak nie koniec przygód, jakie spotkały pracowników ogrodu.
- W poniedziałkowe popołudnie w parku Praskim znaleziono węża boa! Ktoś zgłosił nam, że w zostawionej pod drzewem damskiej torebce jest wąż. Okazało się, że to boa dusiciel - mówi Mariusz Lech. I po chwili dodaje: - Od listopada w życie wchodzi przepis zabraniający posiadania zwierząt drapieżnych. Stąd ludzie ostatnio często je porzucają. Strażnicy z ekopatrolu co rusz je znajdują. Nie wolno tego robić.