- Gdyby ktoś wjechał czołgiem do Łazienek czy Parku w Wilanowie, zostałby natychmiast zatrzymany przez policję. A rezerwat Wyspy Zawadowskie jest wielokrotnie rozjeżdżany przez quady i nikt się tym nie interesował - komentuje Przemek Pasek z fundacji. Do czasu. Zaalarmowana przez ekologów Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska zainteresowała się sobotnim rajdem i poprosiła organizatorów o mapę trasy przejazdu. - Nie dostaliśmy jej jednak. Zamiast tego otrzymaliśmy informację, że organizator sam rezygnuje z imprezy - mówi "Super Expressowi" rzecznik RDOŚ Agata Antonowicz.
Zobacz też: Quad w taksówce? Tylko złodzieje mają takie pomysły
- Po prostu nie chcemy robić wokół siebie szumu - stwierdza Marcin "Sawis" Sawicki, organizator Warsaw Challenge Szekla. Zapewnia jednak, że miłośnicy quadów nie mieli zamiaru rozjeżdżać piaszczystych łach nadwiślańskiego rezerwatu. - Impreza miała się odbyć na terenie prywatnym, tylko graniczącym z rezerwatem. Lokalizacja budziła kontrowersje, więc ją zmienimy. Szukamy innego miejsca - kończy "Sawis".