Budowanie komercyjnych imperiów nastawionych na zysk, a nie na chorego, podział pacjentów na gorszych, bo biednych, i lepszych, którzy za pieniądze kupią sobie pomoc bez kolejki. To tylko ułamek określeń, za pomocą których opozycja próbowała wczoraj wybić Platformie z głowy pomysł komercjalizacji dwóch miejskich szpitali - dobrze sobie radzącego św. Zofii przy Żelaznej oraz zadłużonego na 100 mln zł Praskiego. Mająca przewagę PO przegłosowała, co chciała. Szpital św. Zofia stanie się spółką po Nowym Roku, Praski dołączyć ma do niego około kwietnia.
Radni PO i urzędnicy Ratusza powołują się na Szpital na Solcu, który po ponad roku działalności jako spółka w końcu wychodzi na prostą. - Chcemy dać Szpitalowi Praskiemu czysty start - twierdzi Dariusz Hajdukiewicz, dyrektor biura polityki zdrowotnej, i przypomina, że w przypadku św. Zofii pracownicy i dyrekcja sami wnioskowali o przekształcenie, bo dla nich to szansa na uniknięcie ryzyka zadłużenia. - Na pewno dostęp do opieki zdrowotnej się nie pogorszy, a szpitale z niskimi kontraktami lepiej wykorzystają sprzęt i miejsca. Ten, kogo nie będzie stać na komercyjne procedury, będzie nadal stał w kolejce, ale możliwe, że będzie ona krótsza, bo miejsca zwolnią ci, którzy zapłacą - uważa.
Opozycja nie kryła wzburzenia. - Zdrowie to nie towar, który powinien podlegać grze rynkowej - komentuje z kolei Maciej Wąsik, szef klubu PiS w radzie miasta. - Te decyzje sprawią, że nie będzie równego dostępu do usług medycznych. Nie tędy droga. A Szpital Praski potrzebuje po prostu porządnego bilansu i dobrego menedżera - dodaje.
Część warszawiaków też boi się przekształceń. - Obawiamy się, że może to być problem. Ten, kto będzie miał pieniądze, będzie mógł się leczyć, a ten, kto ich nie będzie miał, będzie czekał - mówią zgodnie Magdalena ((30 l.) i Krzysztof (33 l.) Dąbkowscy z Michałowic pod Warszawą, których synek lada dzień przyjdzie na świat w Szpitalu św. Zofii.
To szansa dla szpitali
- Przekształcenie to oddłużenie, szansa na pozyskanie nowych środków i wzmocnienie - tłumaczy Dariusz Hajdukiewicz z biura polityki zdrowotnej Ratusza