Od 1 maja Szpital Solec działa bez kontraktu na szpitalny oddział ratunkowy. NFZ wypowiedział umowę, bo szpital nie dostosował oddziału do wymaganych norm. Lista uchybień była długa i obejmowała głównie warunki lokalowe - brak osobnych wejść, podjazdów i korytarzy. Nie zmienił tego nawet przeprowadzony na ostatnią chwilę ekspresowy remont, który zarządziła prezes szpitala Teresa Wiśniewska. Ale za ten blamaż prezes nie odpowie, bo ratusz nie planuje wyciągać wobec niej żadnych konsekwencji!
- Trudno wyciągać konsekwencje w stosunku do kogoś, kto pomimo wyznaczenia mu skrajnie niekorzystnych, nierealnych wręcz, terminów skutecznie sfinalizował modernizację oddziału i 30 kwietnia zaprezentował wizytatorom profesjonalny SOR, składający się ze wszystkich wymaganych obszarów i pomieszczeń, posiadający niezależne wejścia, własną windę i podjazd - twierdzi Dariusz Hajdukiewicz, dyrektor miejskiego Biura Polityki Zdrowotnej. - Zatem właściwe organy winny zastanowić się nad wyciągnięciem konsekwencji wobec urzędników NFZ - dodaje.
NFZ zarzuty traktuje jako bezzasadne. - SOR jest bardzo specjalistycznym oddziałem i musi spełniać bardzo jasno określone standardy, żeby pomoc była skuteczna i bezpieczna dla pacjentów. Tu standardów nie spełniono, a my nie możemy utrzymywać kontraktu niezgodnie z prawem - tłumaczy rzecznik Mazowieckiego Oddziału NFZ Agnieszka Gołąbek. Zapewnia, że fundusz jest otwarty na możliwość podpisania kontraktu na SOR albo mniej wymagającą izbę przyjęć. Na razie jednak nie wpłynęły do niego żadne pisma w tej sprawie.
Spór trwa, a szkoda, bo osobliwe podejście do wymaganych prawem norm może nas sporo kosztować. Koszty funkcjonowania SOR do czasu podpisania jakiegokolwiek kontraktu z NFZ pokryć będzie musiał szpital, a więc miasto, a tak naprawdę warszawiacy ze swoich podatków. W dobie kryzysu miejskich finansów dotacja dla Solca oznaczać może zmniejszenie wsparcia dla innych miejskich szpitali.