Stołeczni urzędnicy odpowiedzialni za nadzór nad śmieciową rewolucją postawili sobie cel - do końca miesiąca system gospodarki odpadami ma działać tak, by dziennie na miejską infolinię dzwoniło najwyżej 100 osób.
Na początku sierpnia było to ponad pół tysiąca skarg dziennie, wczoraj - 245. - Jednak, żeby naprawić to, co dziś źle działa, musimy o tym wiedzieć od mieszkańców. Miejska infolinia 19 115 to narzędzie, które pozwala nam obserwować tempo i sposób załatwienia sprawy przez firmy. One mają swój interes, a miasto w tym wypadku reprezentuje interesy mieszkańców - stwierdza sekretarz Ratusza Marcin Wojdat (41 l.), który odpowiada za śmieciową rewolucję. Urzędnicy namawiają, by dzwonić, jeśli śmieci zalegają w pojemnikach, gdy firmy nie przyjeżdżają w terminie albo gdy powinny wywozić odpady częściej. Mieszkańcy Białołęki, Włoch czy Wawra wielokrotnie sygnalizowali nam, że zastanawiają się nad wynajęciem prywatnej firmy, która będzie zabierać śmieci z ich domów raz na tydzień, a nie jak dziś raz na miesiąc lub dwa tygodnie. Niestety, nie ma co liczyć, że Ratusz zwróci nam koszt tej usługi.
Zobacz też: Warszawa. Czołowe zderzenie dwóch autobusów. Cztery osoby ranne. Zobacz UTRUDNIENIA na drogach Warszawy
- Nie będziemy dopłacać do śmieci - zastrzega Wojdat. Zgodnie z przepisami firmy mają obowiązek odebrać z posesji wszystkie śmieci i nie dopuścić do zalegania odpadów. Ratusz radzi, by zamiast płacić dodatkowo, lepiej doprowadzić do zwiększenia częstotliwości odbioru. Gdy śmieci po tygodniu nie mieszczą się już w pojemniku, nie upychajmy ich więc na siłę, a ustawmy w workach obok pojemnika. I dajmy znać na infolinię o przepełnieniu. To będzie sygnał dla firmy, że musi przyjeżdżać częściej. I dowód dla urzędników, by domagali się takiej usługi. - Bo nie ma taryfy ulgowej. Obserwujemy wszystkie nieprawidłowości firm i będziemy wyciągać konsekwencje. Mamy narzędzia, by zmusić je do dobrej pracy - deklaruje Marcin Wojdat.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail