O spełnieniu obietnic o pełnej jawności Ratusza mówić jednak jeszcze nie można, bo z upublicznieniem kolejnych umów urzędnicy się nie kwapią.
Eliza Cuber, Dominika Melon, Piotr Rachtan - oto trzy najbardziej pożądane nazwiska w Warszawie. Przynajmniej dla zwolenników jawności w stołecznym samorządzie. To personalia tych osób przez blisko 3 lata ukrywał Ratusz, który nie chciał ujawnić, komu w 2009 roku zapłaciło za współpracę biuro edukacji.
Jarosław Krajewski (34 l.), radny PiS, walczył o to w kilku sądach. - Pani prezydent zdecydowała się na ujawnienie tych danych w obawie przed zapłaceniem 2 tys. zł grzywny z prywatnych pieniędzy. Szkoda, że wcześniej wydała na tę niepotrzebną walkę i zewnętrzną kancelarię 50 tys. zł z budżetu miasta - zaznacza jednak.
Na pełną i zapowiadaną niedawno przez szefową Ratusza jawność przyjdzie nam jednak jeszcze poczekać. Michał Prószyński (24 l.) z Forum Młodych PiS, który wystąpił o dane dotyczące umów zawartych przez miasto w kwietniu, dowiedział się niedawno, że musi czekać do... 8 lipca.
- Konieczna jest ponoć analiza tych informacji. - Obawiam się, że to kolejna gra na czas. Mam nadzieję, że droga do uzyskania informacji nie wiedzie tylko przez sąd - mówi Prószyński.
Zaskoczenia nie kryje tez radny Krajewski. - Jest ryzyko, że to nie koniec walki o jawność umów Ratusza - komentuje. Ratusz stanowczo zaprzecza. - W sytuacji gdy przygotowanie tej informacji wymaga trochę więcej pracy, musimy ten termin wydłużyć- zapewnia Agnieszka Kłąb, zastępca rzecznika stołecznego Ratusza.