Najgorszy sen, jaki mogli wyśnić Marczakowie, zaczął się sprawdzać w czerwcu, kiedy właściciel kamienicy przy ulicy Łyszkiewicza 18 postanowił wyremontować budynek i zerwał z nimi umowę najmu. Gdy robotnicy zaczęli burzyć dach, rodzina Marczaków musiała wyprowadzić się ze swoim dobytkiem... donikąd.
Na dodatek podczas eksmisji robotnicy wyrzucali ich meble przez okno. Zdesperowani Marczakowie poprosili o pomoc urzędników z dzielnicy Rembertów. I szybko dostali propozycję przeprowadzenia się do przyczepy kempingowej, by w niej poczekać na lokal komunalny. I tak bez wody oraz prądu zastał ich grudzień. - Na szczęście są jeszcze porządni ludzie. Sąsiadka zaopatruje rodzinę w wodę, a Daniel (15 l.), nasz syn, przeprowadził się do siostry, bo w przyczepie nie miałby możliwości uczenia się. A obiecane mieszkanie w kamienicy przy ul. Mińskiej 4/6 nadal jest niegotowe, bo brakuje funduszy.
Pani Danuta wzięła nawet pożyczkę w wysokości 10 tysięcy złotych, aby w części zapłacić za remont. Niestety, to za mało. Urzędnicy w tej sytuacji rozkładają ręce. - Pomogliśmy, ile mogliśmy. Remont Marczakowie muszą dokończyć sami - mówi Katarzyna Roth-Sikorska z Ratusza w Rembertowie.