Aż trudno uwierzyć w to, co się stało. Beata J. w sobotę rano wracała do domu z bazarku przy Hali Banacha. Dziewczyna skracała sobie drogę przez podwórko na tyłach budynku przy ul. Grójeckiej 101. Było kilka minut przed godz. 10, kiedy dziewczyna przechodziła obok ostatniej klatki schodowej i... spadł na nią Marek M. (22 l.). Chłopak kilka sekund wcześniej wszedł na parapet okna wynajmowanego pokoju i skoczył. Wcześniej zostawił list pożegnalny, powiedział "do widzenia" swojej współlokatorce, która właśnie wychodziła z mieszkania. Niestety, zrobił krzywdę obcej kobiecie, która wskutek urazu może do końca życia być przykuta do wózka inwalidzkiego. Do tej pory pracowała jako instruktorka fitnessu...
- Wszystko wskazuje na to, że 22-letni mężczyzna przypadkiem ranił przechodzącą chodnikiem kobietę podczas próby samobójczej - potwierdza kom. Andrzej Browarek z KSP.
Beata J. przeżyła uderzenie, ale jest w szpitalu, jej stan nadal jest ciężki. Dziewczyna najprawdopodobniej nie będzie chodzić. Czeka ją długa i ciężka rehabilitacja. Dlaczego student SGH rzucił się z okna?
- Nigdy bym nie przypuszczała, że on może zrobić coś takiego. Nie znałam go dobrze, ale wydawało się, że ma silny charakter. To był wyluzowany chłopak, który nie przejmował się problemami, zresztą nigdy nie wspominał, że miał jakieś poważne problemy - opowiadała jego współlokatorka Iga (20 l.). Sprawę bada prokuratura na Ochocie. Śledczy będą chcieli ustalić, co pchnęło 22-latka do tak desperackiego kroku.