Warszawa się "zaszmaciła". Co się dzieje na ulicach stolicy?
Najpierw zobaczyłam półmetrowy stos szmat przy altance śmietnikowej u znajomych na Mokotowie. Przeszłam obojętnie, ale kątem oka zdążyłam zauważyć – to nie była stara odzież do wyrzucenia, to były jakieś dziecięce ubranka, poskładane, jakby chwilę wcześniej zdjęte z półki w szafie. Kilka dni później niemal bliźniaczy stosik zobaczyłam na klatce schodowej przed blokiem, tym razem w samym Śródmieściu. Co jest? Przewędrowały? - piknęło mi. Ale zgasło. Przez ostatni miesiąc mam już wzrok wyczulony - kolorowe szmaty widzę wszędzie, przy śmietnikach, obok śmietników, przy blokach, na korytarzach budynków. Tylko nie w śmietnikach! Chociaż pewnie znalazłaby się i w śmietnikach, tylko specjalnie nie zaglądam, a w stosie smrodu szmatka nie rzuca się w oczy. Za to przy śmietniku się rzuca.
To rozprzestrzeniające się ostatnio po Warszawie zjawisko „zaszmacenia”, bo nie chcę powiedzieć - zeszmacenia ma swoje uzasadnienie.
Od 1 stycznia 2025 r. nie wolno już wyrzucać używanej odzieży do odpadów zmieszanych. Nie wolno i już – weszły w życie nowe przepisy. Najpierw pomyślałam, że to bardzo dobrze, mnóstwo tego szło na przemiał, a przecież ciuchy najczęściej ze wszystkich innych przedmiotów nam towarzyszących, dostają nowe życie. Tylko że w Warszawie jest problem – jeśli nie do śmietnika, to gdzie? Gdzie mam wrzucić worek z uzbieranymi niepotrzebnymi łachami?! Co mam zrobić z zużytymi prześcieradłami czy poszewkami?
Gdzie wyrzucić ubrania w Warszawie? Łatwo nie jest!
Zrozumiałam to „zaszmacenie” Warszawy, gdy sama miałam ochotę pozbyć się kilku nienoszonych, ale w świetnym stanie, sukienek. Skoro nie można zwyczajnie, do śmietnika, to gdzie? Jakby na złość, przez te kilka tygodni nowego roku nie natknęłam się w okolicy na żaden kontener PCK na używaną odzież. Zaczęłam szukać w internecie – lista adresów z kontenerami PCK jest tak nieczytelna, że trzeba się nieźle napracować, żeby stwierdzić, że twojej ulicy w spisie jednak brak. Kto ma szczęście, znajdzie jakąś obok.
Co radzą urzędnicy?
- Wrzucić do kontenera PCK – hm…
- Sprzedać na portalach – odpada, nie mam na to czasu.
- Przerobić - ale na co przerobić stare prześcieradło...
- Zawieźć do PSZOK – tak! Ale...
Rzucam się do internetu i sprawdzam gdzie są PSZOK-i dla odzieży. Są cztery: na Białołęce, Bielanach, Woli i w Wilanowie. Naprawdę z worem ciuchów mam lecieć z Pragi-Południe na Białołękę? A co z Pragą, Śródmieściem, Mokotowem?
No nie ułatwiło mi miasto życia, narzucając kolejny przepis dotyczący segregacji śmieci. Te wszechobecne stosy szmat na osiedlach świadczą o tym, że nie jestem w tym odosobniona. Ludzie znaleźli po prostu najłatwiejszy sposób radzenia sobie z brakiem pojemników na odzież. A dlaczego po prostu nie można pod bloki podstawić osobnego, zamykanego, czystego pojemnika na tekstylia? Takiego „kosza z ciucholandu”, do którego jeden coś wrzuci, drugi coś wyjmie, a jak nie ma chętnych, to zawartość na przemiał.
Czytaj też: Gdzie wyrzucić karton po mleku? Ta odpowiedź może was zaskoczyć! A co z blistrami po lekach?
Tego najprostszego rozwiązania miasto nie planuje. Bo to dodatkowe koszty, a przecież od kilku miesięcy płacimy za śmieci taniej. Warszawiacy więc ze szmatami muszą sobie radzić sami. U mnie worek pęcznieje. na razie nie zdecydowałam, co z nimi zrobię.
Bo właściwie po co selektywnie zbierać ubrania? Co się wtedy z nimi dalej dzieje? Jak się okazuje, nie ma na to dobrej odpowiedzi w polskich warunkach. Bo czy wyrzucimy je do zmieszanych czy do oddzielnego kontenera, i tak trafią... do spalarni.
Kurtyna. A właściwie, szmata opada.
![Izabela Kraj, Super Express](https://cdn.galleries.smcloud.net/t/galleries/gf-TwLj-WHzX-DEXi_izabela-kraj-super-express-664x0-nocrop.jpg)
i
Izabela Kraj
Napisz do autorki felietonu: [email protected]
Polecany artykuł: