Mirosław Czekaj jest chyba najlepiej wynagradzanym warszawskim urzędnikiem. W 2007 roku zarobił 342 tys. złotych, w ubiegłym - 479 tys. zł, choć nie z samego Ratusza. Za pracę skarbnika dostawał średnio ponad 280 tys. zł rocznie. Najlepszy pod tym względem był dla niego rok 2008 - wówczas z pensji i nagród przyznawanych przez prezydenta Warszawy zebrał 348 tys zł. Do tego, od 2011 roku pracował też jakby "na drugim etacie" w PKO BP - za 144 tys. zł rocznie. Dorabiał też w Narodowym Funduszu Ochrony Środowiska i radzie nadzorczej miejskiej spółki MPT. W sumie najwięcej z tych kilku źródeł zgarnął w 2011 roku - ponad 517 tys. zł. Wartość jego majątku (wspólnego z żoną) wzrosła przez te lata o około 300 tys. zł. W 2007 roku skarbnik miał na koncie niecałe 10 tys. zł, nieruchomości warte 700 tys. zł i trzyletniego volkswagena polo.
Zobacz też: Warszawa: w Warszawie Hanna Gronkiewicz-Waltz zarobiła 2 mln!
Włodzimierz Paszyński o około 100 tys. zł mniej
Teraz oprócz oszczędności - 17 tys. zł ma 31 tys. zł w papierach wartościowych, 825 tys. zł w nieruchomościach i drugie auto - kia sportage. Przez ten czas udało mu się również spłacić 60 tys. kredytu we frankach szwajcarskich. Do spłaty zostało mu jeszcze 165 tys. franków. Czekaj pod względem zarobków zostawia daleko w tyle wiceprezydentów Warszawy. Tylko dwóch - Jacek Wojciechowicz (51 l.) i Włodzimierz Paszyński (63 l.) - przetrwało w Ratuszu od początku rządów Hanny Gronkiewicz-Waltz. Wiceprezydent Jacek Wojciechowicz zarobił od 2007 roku blisko 2 mln zł, Włodzimierz Paszyński o około 100 tys. zł mniej. Obaj nie dorabiali jak to mają w zwyczaju samorządowcy w radach nadzorczych. Jacek Wojciechowicz bierze pensję tylko z miasta. Dopiero rok temu dorobił się mieszkania - podpisał umowę deweloperską na 124-metrowy apartament wart 720 tys. złotych.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail