- Są w niej błędy formalne - mówi Marek Pływaczyk z firmy Remondis. MPO miało w niej podać nieprawdziwe dane, a Ratusz tego nie zweryfikował. Spółka zaproponowała też rażąco niską cenę za swoje usługi.
Jest też zarzut zmowy między MPO i Lekaro dotyczącej podziału rynku. Kolejny - miejska spółka jest wspomagana pożyczkami przez MPWiK, które, co opisał "Super Express", po cichu kupiło obligacje MPO. A to, zdaniem przegranych, nieuczciwa konkurencja, bo prywatne firmy nie mają szans na takie wsparcie.
Przeczytaj koniecznie: Warszawa. MPO odbierze śmieci z połowy miasta
- Za to, że śmieci teraz są tanie, i tak zapłacą warszawiacy. W rachunkach za wodę i ścieki lub z podatków. Bo Ratusz będzie musiał ratować MPO przed bankructwem - ocenia Karol Wójcik z firmy Byś.
KIO ma 15 dni na rozpatrzenie skargi.