Sprawę będzie rozpatrywał Sąd Okręgowy w Warszawie. Na pierwszą rozprawę można jednak liczyć najwcześniej za kilka miesięcy. Tymczasem od 1 sierpnia całą już stolicę obejmie śmieciowa rewolucja. Zwycięskie firmy - MPO i Lekaro - już się do niej przygotowują. Sąd zatem nie wstrzymuje wejścia w życie wyników przetargu. Jednak - jeśli w przyszłości wyrok byłby niekorzystny dla miasta, Ratusz musi się liczyć z wypłatą odszkodowania dla przegranych. - My nie mogliśmy odpuścić. Mamy wiele zastrzeżeń do decyzji KIO - mówią Monika i Wojciech Byśkiniewiczowie. Bo dla nich kontrakt z miastem to być albo nie być. Zainwestowali miliony złotych w nowoczesną sortownię odpadów, jednak konkurencja przedstawiła niższe ceny, za które - jak twierdzą przegrani - nie da się rzetelnie zagospodarować śmieci. Ten argument jednak izba odwoławcza odrzuciła.
ZAPISZ SIĘ: Codzienne wiadomości Super Expressu na e-mail
Jeśli sąd uznałby inaczej, firmy Byś i Remondis mogłyby domagać się od Ratusza ponad pół miliarda złotych za utracone korzyści. I startować w nowym przetargu warszawskim dopiero za trzy lata.
Śmieciowa rewolucja wprowadzana jest w stolicy z opóźnieniem wynikającym właśnie z protestów do przetargu i w dwóch etapach. Od lutego objęła osiem dzielnic, głównie na prawym brzegu, a od sierpnia - pozostałe dziesięć.
Zobacz: Tramwaj wjechał w radiowóz. Dwóch policjantów rannych