Do zdarzenia doszło tuż po godz. 13. Jak wynika z policyjnych ustaleń, mężczyzna kierujący citroenem C4 picasso jechał drogą krajową, trasą S79 w stronę Ochoty. Kiedy zjeżdżał z trasy na węźle Marynarska, coś poszło nie tak. - Nie wiemy, dlaczego samochód nagle zjechał z drogi, uderzył w latarnię i barierki energochłonne, a następnie przekoziołkował kilkanaście metrów i dachował - poinformował asp. Tomasz Oleszczuk z Komendy Stołecznej Policji.
Przeczytaj: Tragiczny wypadek w Śląskiem! Nie żyje 14-letni rowerzysta!
Na miejsce natychmiast przyjechały wszystkie służby. Strażacy stawiali zmasakrowany pojazd na koła, by wydostać z niego 55-letniego kierowcę. Niestety, jego życia nie udało się uratować. Zginął na miejscu mimo dramatycznej reanimacji prowadzonej przez ratowników.
Na razie nie wiadomo, z jaką prędkością citroen wjeżdżał w ostry zakręt i czy prowadzący go mężczyzna był trzeźwy.
- Będzie śledztwo, które ustali okoliczności tego zdarzenia - dodaje asp. Oleszczuk. Wiadomo jednak, że do wypadku nie przyczynił się żaden inny uczestnik ruchu. Możliwe jest też, że kierowca zasłabł przed kraksą i dlatego stracił panowanie nad autem. Zabezpieczanie i sprzątanie miejsca wypadku trwało aż 4 godziny. Estakada została zamknięta, a kierowcy jadący w kierunku Mokotowa i Ursynowa musieli korzystać z objazdów.