Każda kolejna rozprawa oskarżonych o zabójstwo Macieja S. i Wiktora Ł. utwierdza w przekonaniu, że to brutalni i bezwzględni mordercy. O wydarzeniach z 15 grudnia 2013 roku opowiadali już przed sądem Łukasz B. (22 l.), Łukasz B. (28 l.) i Steven J. (34 l.). Wczoraj zeznawał Ryszard M. (28 l.). - Pamiętam, jak staliśmy w sutenerze bloku przy Ostrobramskiej i piliśmy piwo, jak tych dwóch mężczyzn do nas przyszło i kazało spieprzać. Jeden z moich kolegów już wtedy oberwał pięścią w brzuch. Widzieliśmy, że oskarżeni są agresywni, więc poszliśmy do przejścia podziemnego pod Trasą Łazienkowską. Po drodze dołączył do nas Dominik - wspomina 28-latek. - Nagle zobaczyłem, że tych dwóch mężczyzn biegnie do nas. Widziałem, że trzymają coś w rękach, myślałem, że jakieś metalowe rurki - mówił Ryszard. Po chwili jego czterej koledzy leżeli z rozpłatanymi nożem brzuchami i wyli z bólu. Napastnicy uciekli.
Polecamy: Spędził w więzieniu 37 lat za zabójstwo. Okazało się, że był NIEWINNY
- Widziałem, że Dominik przeczołgał się po schodkach na chodnik i przewrócił się. Podbiegłem do niego. Mówił, że boli go brzuch, krew lała się strumieniami. Wezwałem pogotowie i próbowałem zatamować krwotok, ale on umarł - mówi ze łzami w oczach. Chłopak bez cienia wątpliwości rozpoznał obu oskarżonych. - Nigdy nie zapomnę tych twarzy - powiedział. Moment, gdy Maciej S. i Wiktor Ł. biegną z nożami, nagrały kamery monitoringu.
Zobacz: Zamordowali przedszkolankę. Dzieci mogły widzieć zabójstwo