To skandal, jakich mało! Firma Lekaro, która za odbieranie odpadów od warszawiaków zgarnia miliony złotych, oszczędzała na legalnym zatrudnianiu pracowników! Śmieciarze ściągali do pracy Ukraińców i wykorzystywali jako tanią siłę roboczą. Jeden z nich, Jurij D. (?44 l.), zginął w sobotę, przygnieciony stertą śmieci. - Z zebranych przez nas dotychczas informacji wynika, że mężczyzna ten pracował w firmie Lekaro, ale nie był formalnie zatrudniony. W momencie, w którym został znaleziony martwy w hałdzie śmieci, ubrany był w strój roboczy, jaki mają inni pracownicy firmy - mówi Jolanta Łupkowska, szefowa Prokuratury Rejonowej w Otwocku, która prowadzi sprawę nieumyślnego spowodowania śmierci.
Zobacz: Brutalne zabójstwo w Markach
Zgon Ukraińca był najprawdopodobniej nieszczęśliwym wypadkiem przy pracy. Skompromitowany pracodawca, zapytany przez prokuraturę ,stwierdził, że nie ma pojęcia, skąd wzięły się zwłoki na wysypisku! Padały ponoć sugestie, że ciało Ukraińca mogło przyjechać wraz z odpadami z Warszawy, a w strój roboczy ktoś go przebrał, żeby zatrzeć ślady. Sprzecznymi doniesieniami skołowana jest także Inspekcja Pracy. - To bardzo niepokojące informacje, ale w ubiegłym tygodniu przeprowadzana była kontrola w Lekaro, która nie wykazała żadnych nieprawidłowości... Przyglądamy się tej sprawie - zapewnia Maria Kacprzak-Rawa, rzecznik warszawskiego oddziału PIP.