Z informacji przekazanych przez Radio Warszawa wynika, że figura stała w tym miejscu od czasów przedwojennych. Umieszczona była na postumencie wysokości około 1,2 metra. Siostry po powrocie ze mszy zobaczyły, że Matki Bożej nie ma na cokole. - Zawiązano kabel telefoniczny na szyi Matki Bożej i figurę ściągnięto z cokołu. Nie wygląda ona na uszkodzoną, bo wpadła w miękką ziemię i w drobne liście - powiedział rozgłośni proboszcz parafii Matki Bożej Królowej Polski w Aninie ksiądz Marek Doszko. Z kolei przełożona domu zakonnego Sióstr Franciszkanek Rodziny Maryi w Aninie siostra Elżbieta Łaniewska zwróciła uwagę, że dziś przypada wspomnienie założyciela zgromadzenia, czyli św. Zygmunta Szczęsnego-Felińskiego.
- To dla mnie wielkie przeżycie, bo ojciec założyciel tyle dobrego robił. Jutro miało być w tym domu nagranie telewizyjne w związku z ratowaniem dzieci żydowskich i księdzem Godlewskim, a wydarzyło się takie coś. Czy nie chcą, żeby dobro wyszło na zewnątrz? Nie mam pojęcia. Dla mnie to nie do pomyślenia, że ktoś podnosi rękę na Matkę Bożą - dodała w rozmowie z Radiem Warszawa siostra Elżbieta Łaniewska.
Sprawa profanacji została zgłoszona na policję. Funkcjonariusze dokonali oględzin. Będą starali się ustalić tożsamość sprawcy.