Warszawa. Stłuczka skończyła się zatrzymaniem. Naćpany kierowca w rękach policji
Wszystko wydarzyło się około godziny 13.30. Na ul. Wawelskiej nieostrożny taksówkarz stuknął swoją toyotą w skodę. Jej kierowca miał stwierdzić, że nic się nie stało i odjechał. To wzbudziło czujność taksówkarza, który mimo że wiózł pasażerów pojechał za obcokrajowcem. Ten skręcił w boczną uliczkę, a gdy zobaczył, że jest śledzony zatrzymał się. Wtedy z samochodu wyskoczył kierowca i trzech pasażerów. Zaczęli uciekać! Kierujący taksówką miał już pewność, że uciekinierzy mają coś do ukrycia i… spuścił powietrze z dwóch kołach pozostawionej skody. Wtedy taksówkarz odwiózł swoich klientów. Gdy wrócił, samochodu już nie było.
Niedaleko przy al. Niepodległości była stacja benzynowa. Przeczucie nie zawiodło taksówkarza i zastał na niej skodę, której kierowca chciał napompować koła. Kierowca taxi wezwał policję, przeczuwając, że mogą być kłopoty. Wtedy obcokrajowiec zaczął grozić, że ma broń. - Otrzymaliśmy zgłoszenie, z którego wynikało, że kierowca skody, który był pokrzywdzonym w kolizji odjechał z miejsca zdarzenia. W zgłoszeniu pojawiła się informacja, że może mieć broń – potwierdził Piotr Krat ze stołecznej policji. Mundurowi broni przy nim nie znaleźli. Okazało się za to, że kierujący skodą był naćpany! - Był pod wpływem narkotyków – informuje policjant. Zatrzymany trafił w kajdankach na komisariat. Teraz jego sprawą zajmie się prokuratura.