Z tej okazji korzysta straż miejska i hurtowo wlepia mandaty. Funkcjonariusze stawiają znaki zakazu postoju na dobę i w tym czasie błyskawicznie odholowują auta zaskoczonych kierowców. I nie ma zmiłuj - każą płacić 300 zł mandatu.
Przeczytaj koniecznie: Kraków: Wielka draka o psią kupę. Straż miejska pobiła właścicielkę psa?
Pani Małgorzata Adamkiewicz (38 l.), mieszkanka ulicy Okólnik, parkuje zawsze w tym samym miejscu. Kiedy w piątek po godz. 22 wychodziła z auta, nie widziała żadnych znaków zakazu postoju. - Nie było zakazu, jestem uważnym kierowcą i na pewno zauważyłabym coś nowego - opowiada.
Rano w sobotę auta już nie było. - Na Smolnej w straży miejskiej dowiedziałam się, że w związku ze spotkaniami NATO na ul. Okólnik w piątek do 24 obowiązywał zakaz parkowania - mówi. Funkcjonariusze pokazali kobiecie na zdjęciu znak zakazu, którego rano w sobotę na ulicy już nie było.
- Znaki były na pewno ustawione odpowiednio wcześniej - tłumaczy Monika Niżniak (32 l.), rzecznik straży miejskiej. Na klatkach schodowych żadnych informacji jednak nie było, bo według strażników wcale nie musiało. - Wystarczą znaki, a kierowcy, którzy jeżdżą na pamięć, sami są sobie winni - mówi Niżniak.