Trzej pracownicy firmy zewnętrznej sprawdzali w nocy stan techniczny jednego z rurociągów paliwowych na Lotnisku Chopina. Zeszli pod ziemię do studzienki, otworzyli właz i nagle stracili przytomność. Czujna kierownik robót wezwała Lotniskową Straż Pożarną i karetkę Lotniskowej Służby Medycznej.
Strażacy zeszli do studzienki i wyciągnęli ledwo żywych robotników na powierzchnię. Mężczyznom podano aparaty tlenowe, a gdy odzyskali przytomność, zostali przewiezieni do szpitala przy Banacha.
- Służby lotniskowe wykazały się pełnym profesjonalizmem i zaangażowaniem, dzięki czemu udało się uniknąć poważnych konsekwencji - mówi dyżurny operacyjny lotniska Piotr Czuban. Dodaje, że przyczyną zdarzenia była nieszczelność w instalacji, która wypełniona jest azotem. Gaz wydostał się z urządzenia i wyparł tlen ze studzienki, dlatego robotnicy nie mieli czym oddychać.