Budynek szkoły podstawowej przy ul. Zachodzącego Słońca 25 wygląda na niemal skończony. Robotnicy układają kostkę przed wejściem i montują wyposażenie sal. Za nieco ponad dwa tygodnie nowy rok szkolny rozpocznie tu ponad 300 maluchów. Ale nie wszystkie zasiądą w ławkach! Niegotowe są sale dla ponad 160 przedszkolaków zapisanych do siedmiu zerówek.
Wszystko przez niedopatrzenie urzędników. Władze Bemowa nie zdążyły przystosować do przepisów przeciwpożarowych i BHP pierwszego piętra. - Pierwotnie chcieliśmy umieścić tam pierwsze klasy. Ze względu na duże zapotrzebowanie miejsc dla najmłodszych zdecydowaliśmy się umieścić tam dodatkowe oddziały przedszkolne - tłumaczy Krzysztof Strzałkowski (33 l.), burmistrz Bemowa. To sprawiło, że piętro podlegać będzie innym rygorom BHP niż te dla starszych dzieci. Efekt? Dzieci na kilka tygodni trafią do placówek znajdujących się w najbliższej okolicy.
Zobacz też: Warszawa. Walczą z seksklubem w sądzie
Władze dzielnicy zapewniły im miejsca w podstawówkach przy ul. Oławskiej 3, ul. Szadkowskiego 3, ul. Szobera 1/3 oraz ul. Górczewskiej 201. - Będą pod opieką tych samych wychowawców, którzy będą ich uczyć w nowej szkole - zapewnia burmistrz Strzałkowski. Na razie nie wiadomo, kiedy będą mogły rozpocząć naukę w nowej szkole. Przebudowa korytarzy i przedsionków na piętrze może potrwać nawet kilkadziesiąt dni. - Robimy wszystko, by udało się przyjąć maluchy jeszcze we wrześniu - mówi burmistrz.
Zdaniem Emilii Dąbkowskiej (32 l.), mamy Patrycji (6 l.), to ewidentne zaniedbanie. - Ze względu na rejonizację moja córka miała chodzić do szkoły przy
ul. Zachodzącego Słońca. Udało się jednak ją posłać na ul. Szadkowskiego. Teraz się cieszę, bo byłaby narażona na ogromny stres - komentuje.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail