W piątek policjanci zostali wezwani na al. Reymonta. Sąsiedzi znanego matematyka, dr Adama Ch. (44 l.), skarżyli się, że z jego mieszkania dochodzą piski, a na korytarzu czuć fetor odchodów. Funkcjonariuszom towarzyszyło Pogotowie Dla Zwierząt.
- W mieszkaniu były trzy suki rasy Leonberger, cztery psy rasy Papillon i suka Husky - opowiada Grzegorz Bielawski z PDZ. Czworonogi mieszkały wśród śmieci, we własnych odchodach. Mrożące krew w żyłach odkrycie czekało jednak w lodówce. Były tam zwłoki psa rasy Husky i głowa szczeniaka.
ZOBACZ: Warszawa. Makabryczne odkrycie. Koty w zamrażarce!
44-latek został przesłuchany i wypuszczony do domu. Jak dowiedział się "Super Express", szaleniec chciał stworzyć hodowlę psa idealnego. Tłumaczył też, że trzymał w lodówce martwego psa, bo był z nim bardzo zżyty drugi żyjący Husky, któremu codziennie go pokazywał. Przyczyny śmierci zwierzaka ustali lekarz weterynarii.