- Akt oskarżenia obejmuje 12 zarzutów dotyczących lat 1997-2006. Bandyta odpowie m.in. za kierowanie zorganizowaną grupą przestępczą, która ma na koncie kradzieże, rozboje i handel narkotykami. Grozi mu do 12 lat więzienia - wyjaśnia Dariusz Ślepokura z Prokuratury Okręgowej w Warszawie. "Szkatułę" przyprowadziło do sądu czterech uzbrojonych antyterrorystów w kominiarkach. Ale na sali rozpraw nie stawiła się żadna z poszkodowanych osób. Obrońca "Szkatuły" poprosił o odroczenie rozprawy, bo miał za mało czasu, by zapoznać się ze szczegółami sprawy. Poza tym "Szkatuła" zaskoczył wszystkich, nawet swojego obrońcę. Okazało się, że gangster rozważa skorzystanie z art. 387 kodeksu postępowania karnego o dobrowolnym poddaniu się karze. Dlatego sprawę odroczono do października.
"Szkatuła" wyszedł z sali otoczony antyterrorystami. Twarz mu rozjaśniała, gdy na korytarzu spotkał swoją partnerkę z kilkumiesięcznym dzieckiem. Miał tylko kilka sekund, by się z nią przywitać i pocałować. - Kochanie, wszystko będzie dobrze, nie martw się - zdążył powiedzieć do kobiety. W kuluarach mówi się, że serce "Szkatuły" zmiękło, i to właśnie ze względu na rodzinę gangster zastanawia się nad przyznaniem się do winy i dobrowolnym poddaniu się karze.
- Rafał S. dotychczas nie przyznawał się do długiej listy swoich grzechów ani nie chciał składać wyjaśnień. Teraz zmienił zdanie. Jeśli podda się dobrowolnie karze, niewykluczone, że otrzyma łagodniejszy wyrok - dodaje prokurator Dariusz Ślepokura.