Od ponad tygodnia skrzyżowanie ulicy Targowej i Kijowskiej jest zamknięte dla samochodów jadących od strony ul. Zamoyskiego i Dworca Wschodniego. Trzeba dojeżdżać do zawrotki na wysokości banku PKO. Ale to trwa w nieskończoność, bo tam idiotycznie ustawiono sygnalizatory świetlne.
Tych, którzy chcą skręcić w lewo i zawrócić, myli bowiem sygnalizator, który stoi przy lewym pasie. I choć dotyczy jazdy na wprost, kierowcy hamują. Nie wiedzą, co robić i dopiero kiedy dojrzą zieloną strzałkę ustawioną daleko za skrzyżowaniem, ruszają z miejsca.
Patrz też: Warszawa. Dworzec Śródmieście - UWAGA! Dwa miesiące bez linii średnicowej
- Nie da się tędy normalnie jeździć - żali się "Super Expressowi" Wiesław Remiec (51 l.), przedsiębiorca z ul. Targowej. - Nie da się swobodnie przejechać przez objazd na wysokości banku - dodaje.
- A przecież pomogłoby tylko wyłączenie jednego sygnalizatora i wprowadzenie tymczasowego oznakowania poziomego, które jasno pokazywałoby, że lewy pas jest jedynie do skrętu - podpowiada drogowcom pan Wiesław.