Do tej tragedii wcale nie musiało dojść. Psychopatyczny podpalacz Tomasz M. (53 l.), który we wtorek podłożył ogień pod mieszkanie swojej byłej partnerki Edyty Mrówczyńskiej (45 l.), mógł od miesiąca oglądać świat zza krat. Za notoryczne nachodzenie kobiety, grożenie jej i jej trzem córkom pozbawieniem życia i ciągłe ubliżanie już raz został zatrzymany. - W lutym do sądu trafił akt oskarżenia i wniosek o trzymiesięczny areszt - mówi Katarzyna Szyfer z Prokuratury Rejonowej dla Warszawy-Żoliborza. Niestety, żoliborski sąd rejonowy najwyraźniej nie uznał mężczyzny za niebezpiecznego i wydał decyzję o jego wypuszczeniu. Prześladowca nie dostał nawet dozoru!
Zanim prokuratura zdążyła tę decyzję zaskarżyć, doszło do tragedii... - Sąd wydał wyrok na mnie i moją rodzinę! Ten wariat czuł się bezkarny i postanowił spalić nas żywcem! - mówi pani Edyta. - Z dorobku mojego życia zostały tylko zgliszcza. Ale najbardziej boję się, że go wypuszczą. On jest nieobliczalny. Na pewno nas zabije - łka kobieta.
Zobacz też: Warszawa. Mój były chciał mnie spalić
Sprawą zajęła się już prokuratura. - Tomasz M. został zatrzymany i usłyszał zarzut kierowania gróźb karalnych, podpalenia mieszkania i spowodowania pożaru oraz narażenia pięciu osób na utratę życia lub zdrowia - mówi prok. Szyfer. Jak udało nam się ustalić, psychopata do wszystkiego się przyznał. - Z uwagi na obawę matactwa oraz to, że mężczyzna może znów próbować nękać panią Edytę, złożyliśmy do sądu wniosek o tymczasowe aresztowanie - dodaje prok. Szyfer. Decyzja zapadnie dzisiaj. Niestety, ma ją podjąć ten sam sąd, który w lutym wypuścił furiata na wolność.