Oczywiście podczas egzaminów właśnie w takie okolice kieruje kursantów egzaminator. Najwięcej takich miejsc jest na Bemowie. Skrzyżowanie ul. Conrada i ul. Reymonta to prawdziwa pułapka. Uwaga szczególnie na prawoskręt z Conrada w ul. Reymonta. Niby zielone światło, a... wcale nie mamy pierwszeństwa. Dlaczego?
W przypadku tego skrzyżowania zielone światło odnosi się do ścieżki dla rowerów i przejścia dla pieszych. Dalej mamy znaki, pionowe i poziome, które mówią, że powinniśmy ustąpić pierwszeństwa - wyjaśnia asp. Robert Opas ze stołecznej policji.
Nie lepiej jest na Powstańców Śląskich. Podczas skrętu w lewo w ul. Wrocławską trzeba przepuścić jadące z przeciwka samochody, potem tramwaje i jeszcze pieszych. - Jeśli kierowca wjedzie na środek skrzyżowania i nie jest w stanie z niego zjechać albo utknie na torach i zablokuje tramwaje, to niestety poważny błąd - wyjaśnia Opas. Podobna sytuacja jest na Bródnie na skrzyżowaniu Rembielińskiej i Kondratowicza. Tam również łatwo utknąć na torach. - Lepiej czekać przed sygnalizatorem, nawet gdy mamy zielone, niż wjechać na skrzyżowanie i je zablokować - tłumaczy Opas.
Jeśli zdajemy w ośrodku przy ul. Odlewniczej, pamiętajmy, że na Bródnie jest mnóstwo skrzyżowań równorzędnych. Lubią je egzaminatorzy. A na Bemowie uwaga na wyjazd z ośrodka egzaminacyjnego. Jeśli najedziemy na linie oddzielające część jezdni wyłączonej z ruchu, możemy oblać egzamin.