W Ratuszu jest kilku wysoko postawionych wybrańców, których stan posiadania od początku kadencji stanowi tajemnicę. Wśród nich m.in. były wiceszef gabinetu Hanny Gronkiewicz-Waltz (62 l.), dziś szef Centrum Komunikacji Społecznej Jarosław Jóźwiak (32 l.) czy szefowie Biura Inwestycji Jerzy Kulik, Biura Nieruchomości - Marcin Bajko, i biura lokalowego - Beata Wrońska-Freudenheim. Dlaczego? Choć są wpływowi, nie wydają decyzji administracyjnych, więc nie są zobligowani prawem do publikowania oświadczeń majątkowych.
A ich dochody małe nie są. Jarosław Jóźwiak, który w poprzedniej kadencji majątek ujawniać musiał, w 2010 roku zarobił w Ratuszu 269 tys. zł. Więcej niż Hanna Gronkiewicz-Waltz jako prezydent stolicy i na Uniwersytecie Warszawskim za ubiegły rok. Później należał do elity tych bardziej pracowitych i lepiej nagradzanych. Jednak wysokości tych nagród w tej kadencji nigdy nie poznaliśmy.
- Pani prezydent mogłaby sprawić, by jawność działań urzędników funkcyjnych była pełna. Wystarczy, by zażądała od wszystkich dyrektorów i ich zastępców zgody na ujawnienie swoich majątków i zarobków - zwraca uwagę opozycyjny radny miasta Jarosław Krajewski z PiS. Napisał do Hanny Gronkiewicz-Waltz w tej sprawie interpelację.
Zobacz też: Hanna Gronkiewicz-Waltz: kobieta wprowadzi poczucie bezpieczeństwa w metrze, ale to nie ja!
Odzewu jednak nie będzie. Przynajmniej na razie. "Dyrektorzy biur i ich zastępcy czy też członkowie zarządów dzielnic z samego faktu piastowania stanowiska nie są zobligowani do składania oświadczeń. Mają ten obowiązek dopiero wówczas, gdy otrzymują upoważnienie do wydawania decyzji administracyjnych w imieniu prezydenta" - odpowiada Hanna Gronkiewicz-Waltz. A rzecznik Ratusza Agnieszka Kłąb dodaje: - Pracodawca może poprosić pracownika tylko o to, co jest uregulowane przepisami. Skoro nie ma obowiązku ujawniania oświadczeń przez wszystkich, apel radnego nie znajdzie zrozumienia.