Olbrzymie kłęby dymu pojawiły się nad Wolą w poniedziałek tuż po godz. 14. - Ogień został zaprószony w pomieszczeniu o powierzchni 70 na 100 metrów, które przynależało do warsztatu samochodowego - relacjonował Albert Stempień (33 l.) z zespołu prasowego stołecznej straży pożarnej.
Na miejscu momentalnie pojawiło się siedem zastępów, którym dość szybko udało się okiełznać żywioł. Dzięki temu ogień nie przeniósł się na pobliskie budynki.
Niestety, znajdujące się w pomieszczeniu tłumiki, części zamienne i kilkadziesiąt opon doszczętnie spłonęło. Nie udało się również uratować dwóch wozów dostawczych, które były zaparkowane w zakładzie. Dogaszanie trwało aż do godz. 17.30.
- Z naszych ustaleń wynika, że pożarowi winni są robotnicy remontujący jedno z pomieszczeń. Badamy sprawę - mówi podkomisarz Andrzej Browarek z biura prasowego stołecznej policji.