Jeszcze przed południem ewakuowano część pracowników Najwyższej Izby Kontroli przy ul. Filtrowej. Panikę wywołał karton pozostawiony na przednim siedzeniu opla zaparkowanego w okolicy urzędu i ambasady Izraela. Z pudła wystawały podejrzane kable, dlatego na miejsce przyjechali policyjni pirotechnicy. Wybili szybę w aucie i zbadali "ładunek". Okazało się, że są to elementy zdemontowanej poduszki powietrznej. A auto należy do kobiety mieszkającej obok. Zaparkowała przy budynku NIK, bo pod domem nie znalazła miejsca. Zaraz potem pirotechnicy znów musieli pędzić na wezwanie. Tym razem było już dużo poważniej. Musieli zająć się arsenałem, który policjanci odkryli w mieszkaniu przy Hożej 41. Funkcjonariusze zostali wezwani przez sąsiadów awanturującego się Arkadiusza R. (47 l.). Podpity lokator od rana śpiewał pieśni powstańcze, potem chciał skakać z balkonu. Mundurowi zatrzymali pijanego krzykacza, a przy okazji w pokoju zauważyli starą broń, amunicję, a nawet pocisk przeciwpancerny! To nie pierwszy wybryk pijaka. - Mieszkańcy są bezradni - skarży się pani Łucja Mikłaszewicz, emerytka, która mieszka obok nielegalnego składu broni. - Przez niego znowu nie możemy wejść do mieszkań, bo policja przetrząsa piwnice i jego lokum. Dla bezpieczeństwa odłączyli nam też gaz. Mamy już tego dosyć! Arkadiusz R. (47 l.) trafił do izby wytrzeźwień.
WARSZAWA, ul. Poznańska: Pijany kolekcjoner nastraszył sąsiadów
2011-09-27
21:06
Pirotechnicy mieli wczoraj pełne ręce roboty! Najpierw jechali do fałszywego alarmu przy ulicy Filtrowej, potem do prawdziwego u zbiegu Hożej i Poznańskiej.