Do korków i wiecznych remontów kierowcy jeżdżący Modlińską niemal zdążyli się przyzwyczaić. Teraz jednak doszedł im nowy powód do złości. Od kilku tygodni oglądają ze skrajnych jezdni wybudowany między nimi nowy wiadukt. Kusi równa nawierzchnia, wyklejone pasy oddzielające jezdnie i znaki drogowe. Wjazdu i wyjazdu strzegą jednak bariery. - To już strasznie długo trwa. Najwyższa pora, żeby to otworzyli, bo korki są tutaj niemiłosierne - mówi Leszek Frejlich (32 l.), warszawski taksówkarz.
Patrz też: WARSZAWA: Nie mogą okończyć wiaduktu NA ANDERSA!
Wszystko przez biurokrację
Niestety, okazuje się, że w najbliższym czasie nic się nie zmieni. Wszystkiemu winna biurokracja! Zarząd Miejskich Inwestycji Drogowych wciąż czeka na pozwolenie, by oddać wiaduktu do użytku. - Prace zakończyły się w połowie kwietnia i od razu wystąpiliśmy o opinię inspektora nadzoru budowlanego. 4 maja poproszono nas o dosłanie dokumentów i czekamy na kontrolę poprzedzającą zgodę na użytkowanie - informuje Agata Choińska (32 l.), rzecznik ZMID. Jak mówi, zgodnie z prawem Wojewódzki Inspektorat Nadzoru Budowlanego ma na nią czas do 25 maja. Jednak kiedy konkretnie nastąpi, nie wiadomo. Na to, by przeprawa została otwarta przed 25 maja, nie zanosi się. Wojewódzki inspektor nadzoru budowlanego Jaromir Grabowski ze spokojem tłumaczy, że trwa sprawdzanie dokumentacji. - Jeśli wszystko będzie w porządku, przeprowadzimy kontrolę w ustalonym terminie - wyjaśnia.
Nowy wiadukt ułatwi życie
Losy kierowców znów spoczywają więc w papierkach. Nowy wiadukt znacznie ułatwiłby im życie. Po jego otwarciu będą mieli po trzy pasy w obu kierunkach, z czego cztery znalazłyby się na nowej przeprawie, a dwa na wiadukcie prowadzącym dziś w stronę centrum. Część wschodnia zostałaby zamknięta i odbudowana. Całość ma być gotowa pod koniec lipca.