Agata (62 l.) i Józef (67 l.) Zięborowie od 40 lat mieszkają w komunalnym bloku przy ul. Grzeszczyka 4 na Ochocie. To staż, który według przepisów kwalifikuje ich do najwyższej zniżki przy wykupie mieszkania przed końcem roku, czyli 90-procentowego rabatu. W ich budynku już ponad połowa mieszkań od lat jest sprywatyzowana. Pani Agata odpowiedni wniosek złożyła już 10 sierpnia. Zapłaciła również 215 złotych za rzeczoznawcę, który miał wycenić jej mieszkanie. Niestety, okazało się, że urzędnikom wcale nie spieszy się tak jak lokatorom. - Trzy miesiące później otrzymałam pismo podpisane przez Henryka Musińskiego, naczelnika Zasobów Lokalnych z Ochoty, który powiadomił mnie, że zainteresowanie jest tak duże, że mogą nie zdążyć z wyceną. Dodał również, że największe problemy będą mieć osoby, które wnioski złożyły po
1 września, choć to akurat pani Agaty nie dotyczy, bo swój złożyła 10 sierpnia. Czyżby naczelnik wniosków nie czytał, a na wszystkie odsyłał to samo pismo? - Byłam w piątek w urzędzie, chciałam się spotkać z naczelnikiem, ale trudno go złapać. Jeśli na kolejne odpowiedzi będę musiała tyle czekać, to na pewno nie zdążę z wykupem w tym roku - skarży się pani Agata.
I wszystko na to wskazuje. - Nie odpisują, nie dzwonią, sprawa jest w zawieszeniu. A jedynym śladem po rzeczoznawcy jest zapłacony kwitek - mówi załamana kobieta. Nikt się, niestety, nie pofatygował, by mieszkanie obejrzeć i wycenić, więc mieszkańcy nadal nie wiedzą, ile mieliby zapłacić za lokal. W podobnej sytuacji są setki innych warszawiaków. I choć większość z nich po cichu spuszcza głowę, do końca roku może się zrobić jeszcze bardzo głośno. Sprawą zainteresował się bowiem Komitet Obrony Lokatorów, który chce walczyć z opieszałymi urzędasami.