Wraz z dzwonkiem pierwszego września do szkół w Warszawie będzie uczęszczało około 200 tys. uczniów. Dyrektorzy mają pełne ręce roboty, żeby zapewnić uczniom, i całemu gronu pedagogicznemu bezpieczne warunki pracy i nauki. Rząd wydał niesatysfakcjonujące wytyczne, więc warszawski Ratusz postanowił wziąć sprawy w swoje ręce. - dostajemy ogólniki i plakaty, a dyrektorzy proszą o bardzo konkretne wytyczne. Nie są ekspertami, nie jest ich rolą decydowanie, kiedy otworzyć szkołę, kiedy zamknąć, w jakich warunkach, w jakich okolicznościach, przy jakiej liczbie zakażonych osób - informuje Renata Kaznowska, wiceprezydent Warszawy. Zostały przeprowadzone ankiety, w których wzięło udział kilkaset placówek i na tej podstawie urzędnicy przedstawili wytyczne i zalecenia na dyrekcji i nauczycieli.
DRAMAT nad Bałtykiem. BOHATERSKI policjant z Mazowsza utonął RATUJĄC dziewczynkę!
W takim razie jak to będzie wyglądać?
Jest rozpatrywanych kilka wariantów, które mogłyby zostać wdrożone wraz z pierwszym dzwonkiem we wrześniu. Jednym z nich jest wariant mieszany, czyli podzielenie szkoły tak, że część osób będzie się uczyć w szkole, a część w domu i potem zamiana. - Proponujemy, aby w przypadku rocznika np. czterooddziałowego dwa uczyły się zdalnie przez jeden tydzień, a dwa w szkole. I potem odwrotnie. Po pięciu dniach nauki zdalnej młodzież wraca, robi podsumowanie, ma stały kontakt z nauczycielami, z kolegami - proponuje wiceprezydent. Wszystko zależy od decyzji sanepidu, który musi wyrazić aprobatę na ten pomysł Ratusza.
Brawo! Mieszkańcy Pragi Południe uratowali małego bociana!
Skoro już o sanepidzie mowa, to największym kłopotem, zdaniem pedagogów jest kontakt z inspekcją sanitarną w razie nagłych sytuacji i pytań. Pogląd ten podzielają urzędnicy miejscy, którzy wystąpili z wnioskiem o stworzenie specjalnej infolinii czynnej cały tydzień dla warszawskich placówek. Pomogłoby to dyrektorowi w podjęciu działań na przykład w czasie weekendu, który jest wolny od szkoły.
Jakie są jeszcze inne rozwiązania?
Wiceprezydent zaproponowała także, by do szkół uczęszczali najmłodsi uczniowie z klas 1-3, a zdalne nauczanie miały roczniki starsze. - Wiemy, że najmłodsze roczniki potrzebują większych kontaktów z rówieśnikami, ponadto mają większe problemy z korzystaniem z narzędzi informatycznych. - wyjaśnia wiceprezydent. Do tego zalecamy elastyczne plany lekcji - od 30 do 40 minut dla roczników starszych oraz do 30 minut dla najmłodszych. Chodzi o to, żeby czas spędzony przed ekranem komputerów był krótszy - wyjaśniła wiceprezydent. - dodaje.
Czy to są dobre rozwiązania? Może powrót do szkół to jednak idiotyczny pomysł? Piszcie, co o tym sądzicie.
Czytaj Super Express bez wychodzenia z domu. Kup bezpiecznie Super Express KLIKNIJ tutaj.