WARSZAWA: Wiceburmistrza przyjmą w służbie zdrowia bez kolejki

2012-11-06 2:00

O tym, że na służbę zdrowia warszawiacy raczej nie mają co liczyć, wiadomo od dawna. Teraz jednak okazuje się, że są równi i równiejsi. Zwykły pacjent może zapisać się na wizytę u lekarza internisty dopiero w... grudniu. Za to dla dzielnicowego dygnitarza pracownicy przychodni stają na baczność i załatwiają wszystko od ręki. Udowodniła to prosta prowokacja "Super Expressu".

Źle się czujesz, masz ból gardła, kaszel albo gorączkę? Zapomnij o tym, że bez kolejki dostaniesz się do lekarza. Już nie mówiąc o zapisach do specjalistów. O umówioną wizytę u internisty w całym mieście nie jest łatwo i trzeba na nią czekać aż miesiąc. Tak jest chociażby w przychodni na ul. Chełmskiej, Szczęśliwickiej, Sanockiej czy Kleczewskiej na Bielanach. Tam pacjent może zapisać się dopiero na grudzień albo stać w kolejce od godz. 7 rano i liczyć na to, że będzie miał szczęście i wejdzie z numerkiem.

- Dzień dobry. Chyba złapałem grypę. Do internisty chciałbym się zapisać - zaczął rozmowę dziennikarz "Super Expressu"

- Oj! Zapisy to na grudzień - wyjaśniła bez ogródek pani odbierająca telefony w rejestracji przychodni przy Kleczewskiej.

- Ale jak pan przyjdzie jutro, to od godz. 7.30 wydajemy numerki. Wtedy jest jakaś szansa, że się pan dostanie. Może ktoś zrezygnuje i się miejsce zwolni - dodała kobieta

Co innego, kiedy dzwoni władza. Takie słowa jak "urząd dzielnicy" albo "wiceburmistrz" natychmiast otwierają drzwi do lekarskich gabinetów.

Nasz dziennikarz chwilę później zadzwonił do tej samej przychodni. Jednak tym razem przedstawił się jako pracownik urzędu dzielnicy. - Witam, dzwonię z Urzędu Dzielnicy Bielany, w imieniu wiceburmistrza. Pan burmistrz potrzebuje dostać się do internisty, byłaby taka możliwość, żeby do was podjechać, czy trzeba się jakoś umawiać? - wyłożył sprawę reporter "Super Expressu". Te słowa zadziałały od razu.

- Proszę po prostu przyjechać. Po południu będę miała dwóch lekarzy - odparła bez namysłu pani zajmująca się rejestracją pacjentów. - Czyli można przyjechać, nie trzeba się umawiać? - dopytywał dziennikarz.

- Tak, burmistrz będzie musiał tylko zapytać lekarza, czy go, że tak powiem... przyjmie. Najlepiej między godz. 15 a godz. 18 - tłumaczyła pracownica przychodni.

Jak widać wystarczy być tylko wiceburmistrzem, a miejsce w gabinecie się znajdzie.

Zwykły pacjent

Dziennikarz "SE": - Dzień dobry. Chyba złapałem grypę. Do internisty chciałbym się zapisać.

Rejestratorka w przychodni: - Oj! Zapisy to na grudzień. Ale jak pan przyjdzie jutro, to od godz. 7.30 wydajemy numerki. Wtedy jest jakaś szansa, że się pan dostanie.

Wiceburmistrz

Dziennikarz "SE": - Witam, dzwonię z Urzędu Dzielnicy Bielany, w imieniu wiceburmistrza. Pan burmistrz potrzebuje dostać się do internisty, byłaby taka możliwość, żeby do was podjechać, czy trzeba się jakoś umawiać?

Rejestratorka w przychodni:

- Proszę po prostu przyjechać. Burmistrz będzie musiał tylko zapytać lekarza, czy go, że tak powiem... przyjmie.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki