To jakiś koszmar! Nie da się tędy zupełnie przejechać. Oznakowanie jest nieczytelne. Zanim je dostrzegłem, już utknąłem w korku. Przecież wystarczyłoby, gdyby znaki zakazu pojawiły się kilka ulic wcześniej - denerwuje się Krzysztof Gęgiewicz (50 l.), kierowca.
Remont rozpoczął się w środę o godz. 23. Jak się jednak okazuje, kompletnie przerósł drogowców. Powód? Zarząd Dróg Miejskich we współpracy z MPWiK zamknął odcinek Emilii Plater między ul. Pańską a Śliską w kierunku Al. Jerozolimskich.
Robotnicy rozpoczęli naprawę nawierzchni po tym, jak pół roku temu pękła tam rura. W czwartek po godz. 8 na Emilii Plater zablokowali dodatkowy przejezdny pas. Chwilę później zapanował totalny chaos. Straż miejska zaczęła zawracać kierowców na wysokości ul. Pańskiej.
Ulica jest jednak ślepa, więc ci wściekli musieli ponownie wrócić i w żółwim tempie pojechać w kierunku placu Grzybowskiego. W ciągu kilkunastu minut stanęła ul. Królewska, Marszałkowska, Twarda i plac Grzybowski oraz sąsiednie mniejsze uliczki. Co na to urzędnicy?
- Oznakowanie jest wystarczające, by podróżni spokojnie ominęli rejon Emilii Plater, ale wielu kierowców jeździ "na pamięć", dlatego utknęli w korkach. Prace potrwają do 30 listopada, dlatego powinni oni omijać rejon ul. Królewskiej, Twardej i placu Grzybowskiego - wyjaśnia Karolina Gałecka, rzecznik Zarządu Dróg Miejskich.