45 zł od gospodarstwa lub 0,80 za metr kwadratowy powierzchni - oto nowe opłaty za wywóz śmieci, które chciałby od 1 lipca nałożyć na nas Ratusz. Chyba się nie uda. PO, której radni zatwierdzać mają nowy system, nie zamierza bowiem poprzeć żadnej z tych dwóch metod.
- Żadna z nich nie jest sprawiedliwa - mówi Jarosław Szostakowski (46 l.), szef klubu PO w Radzie Warszawy.
Radni PO chcą poczekać na posłów, którzy 23 stycznia debatować mają nad poprawkami do tzw. ustawy śmieciowej. Jest duża szansa, że umożliwią stosowanie mieszanych systemów naliczania opłat.
- Powinien być podział na obszary zabudowy jednorodzinnej i wielorodzinnej, ale warto się zastanowić jeszcze nad dalszym zróżnicowaniem tego systemu - mówi Szostakowski.
Nie ukrywa, że PO oczekuje od Ratusza dalszych propozycji i symulacji różnych metod. Wrócić więc mogą odrzucone przez miasto metody uzależnienia opłat od ilości zużytej wody czy liczby osób. Możliwe jest też, że mieszkańcy bloków płacić będą za liczbę osób, a domów za gospodarstwo.
A co z nowymi drakońskimi stawkami? - W tej kwocie zawiera się odbiór, transport i utylizacja śmieci, 2-3 proc. kosztów administracyjnych, ale też tworzenie i funkcjonowanie punktów selektywnej zbiórki - mówi Agnieszka Kłąb, zastępca rzecznika Ratusza.
- To bzdura. Nie ma żadnego uzasadnienia dla wprowadzenia tak dużych opłat - twierdzi z kolei Maciej Wąsik, szef klubu PiS.
Dziś renomowana firma za opróżnienie pojemnika o pojemności 1100 l w dziesięciopiętrowym budynku życzy sobie 30-32,5 zł. Właściciel domu za wywiezienie 120-litrowego pojemnika płaci 18,36 zł, czyli 73,44 zł miesięcznie. W komunalnym budynku na Białołęce, w którym żyją 4 rodziny, w sumie 8 osób, opróżnienie pojemnika o pojemności 1100 litrów kosztuje 30 zł.
Firma wywozi odpady dwa razy w miesiącu, co daje 60 zł miesięcznie, czyli 7,50 zł na osobę. Jeśli dodać do tego opłatę za pojemnik na duże odpady, wychodzi 12,71 zł od osoby miesięcznie.