Tak sucho nie było od 45 lat! A być może i dłużej, bo dopiero od tylu lat prowadzone są pomiary stanu wody w Wiśle. Płycizny, hałdy żółtego i czerwonego piasku na środku rzeki, ogromne kamienie niemal w całości wystające z wody, resztki drewnianych pomostów - oto widoki, które podziwiać mogą od kilku dni spacerujący nadwiślańskimi brzegami warszawiacy. Nieco mniej zadowoleni mogą być jedynie policjanci z komisariatu rzecznego, którzy od kilku dni nie mogą wprowadzić swoich łodzi do wyschniętego Portu Praskiego. Wysychająca rzeka sprawia też inne niespodzianki. Jedną z nich była mina przeciwpiechotna, którą odnaleziono w niedzielę w okolicy mostu Świętokrzyskiego.
Najbardziej ekscytującą tajemnicą wiślanych głębin są jednak skarby sprzed 350 lat, które od trzech lat wydobywają archeolodzy z Uniwersytetu Warszawskiego, a które teraz oglądać można bez pomocy sonarów. Z wody przy praskim brzegu na wysokości KS Spójnia wyłoniła się między innymi XVII-wieczna fontanna z misternymi zdobieniami, fragmenty gzymsów, obramień i balustrad. Wszystko z doskonale zachowanego marmuru. - Pochodzą najpewniej z Zamku Królewskiego lub Pałacu Kazimierzowskiego. W 1655 roku Szwedzi zapakowali je na szkuty i próbowali wywieźć, ale wszystko poszło na dno - mówi dr Hubert Kowalski (37 l.) z Instytutu Archeologii UW, który przewodzi zespołem wydobywającym skarby.
Naukowiec z Uniwersytetu Warszawskiego przyznaje, że płytka Wisła im pomogła. - Jednak tylko trochę, bo urządzenia, które pomagają nam w pracy, nie działają przy tak niskim stanie wody. Nie możemy na przykład podpłynąć tu barką i wyciągnąć tych znalezisk - mówi.