Działali w nietypowy sposób i dzięki temu było wiadomo, że włamań dokonują ci sami ludzie. - Mężczyźni wchodzili na klatki schodowe, otwierali okna sąsiadujące z uchylonymi oknami mieszkania i po gzymsach dostawali się do środka. Często ryzykowali, bo dostawali się w ten sposób nawet na wysokie piętra. Łupem złodziei padała biżuteria, pieniądze, sprzęt elektroniczny i inne cenne przedmioty - mówi Magdalena Bieniak z komendy na Mokotowie. Podczas zatrzymania policjanci znaleźli w ich aucie skradzione z lokali przedmioty. Z kolei na działce Filipa P. ukryty był sprzęt elektroniczny. Policjanci szacują, że złodzieje dorobili się na kradzieżach ponad 200 tys. zł. 27-latek i jego 34-letni wspólnik usłyszeli już zarzuty, za które grozi im do 10 lat więzienia.
Zobacz: W Warszawie grasuje zboczeniec. Oto jego portret
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail